CZYTASZ = KOMENTUJESZ.... dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie strasznie dużo inspiracji i chęci do dalszego tworzenia
***
Obudziłem
się wcześnie, nie mogłem spać. Ciągle dręczyła mnie myśl o dziewczynie ze snu.
Włączyłem wiszący w sypialni na ścianie telewizor. Przeskakując z kanału na
kanał trafiłem na najnowsze wiadomości. Jak zwykle nie było w nich nic
interesującego, korki na mieście, jakiś wypadek... Jak co ranek wziąłem szybki
prysznic. Gdy stanąłem przed lustrem, stwierdziłem, iż musiałbym się ogolić,
ponieważ mój dwudniowy zarost był już dość szorstki. Po godzinie opuściłem
łazienkę, zjadłem śniadanie i zacząłem się ubierać. Włożyłem białą koszulę oraz
szary garnitur i spryskałem się perfumem od Armaniego. Wyszedłem z domu
odpaliłem moje śliczne Lambo i pojechałem do siedziby firmy. Po dotarciu na
miejsce zastałem już wyznaczone dla mnie miejsce parkingowe, które zająłem.
Poszedłem w stronę głównego wyjścia. Stanąłem przed największym z pięciu
oszklonych budynków rozmieszczonych na planie pięciokąta foremnego. Nad
wielkimi drzwiami widniał napis: „ Cortez & Grey Industries”. Wewnątrz był
ogromny hol. W centrum znajdowała się duża, okrągła lada, za którą siedziała
Monika. Była ona informatorką, wskazującą gościom drogę do danego działu. Gdy
mnie ujrzała, od razu podniosła się z miejsca.
- Cześć Monika. – Powiedziałem z Uśmiechem
- Witam Panie Cortez – Odparła rumieniąc
się – Ojciec już Pana oczekuje.
W
chwili, gdy to powiedziała, drzwi windy rozsunęły się i wyszedł z niej wysoki,
szczupły, lecz dobrze zbudowany mężczyzna odziany w srebrno-szary garnitur, białą
koszulę oraz jasno fioletowy krawat. Był to Christian Grey – współwłaściciel firmy
oraz mój najlepszy przyjaciel. Podszedł do mnie. Uścisnęliśmy sobie dłonie w
geście przywitania, a następnie uścisnęliśmy się.
- Christian!
- Witaj Tomasie! – Powiedział uradowany –
Dobrze Cię widzieć, świetnie wyglądasz.
- Dzięki, Ciebie też miło widzieć. Nie
sądziłem, że wyślą po mnie komitet powitalny.
- No cóż, takie wymogi. Muszę Cię
oprowadzić po całym terenie firmy…
- Odpuśćmy to sobie – powiedziałem z
uśmiechem.
- Też tak sądzę. Nie widzę sensu w
marnowaniu czasu i zwiedzaniu pięciu budynków oraz laboratorium, skoro znasz je
o wiele lepiej ode mnie, ponieważ nawet ja nie mam pojęcia o niektórych
zakamarkach, które Ty znasz.
- Racja.
- To jak? Gotowy na spotkanie z ojcem i
obejrzenie Twojego nowego miejsca pracy?
- Jasne.
Weszliśmy, więc razem do windy i
pojechaliśmy na ostanie, czyli 50 piętro. To piętro było inne od pozostałych
znajdowało się tam tylko 6 par drzwi. Przez całą długość budynku prowadził
długi, jasny korytarz zakończony okrągłym pomieszczeniem. W pierwszej jego
części znajdowały się kolejno wejścia do prywatnej restauracji(po lewej) –
restauracja dla VIP’ów znajdowała się piętro niżej, zaraz nad salami
konferencyjnymi – i sala bilardowa oraz pokój „wypoczynkowy” (po prawej). Zaś w
drugiej przy każdej z trzech par ozdobnych stało biurko. Gdy się zbliżyliśmy
zza biurek podniosły się dwie kobiety. Jedna z nich była sekretarką mojego
ojca, zaś druga Christiana.
- Dzień dobry Panie Grey. Dzień dobry Panie
Cortez. – Powiedziały zgodnie.
- Witaj Jane. Witaj Claudio. – Odpowiedział
Christian.
Przeszliśmy
koło nich i weszliśmy przez środkowe drzwi do gabinetu, w którym większość
ścian zastępowały okna, ukazujące piękną panoramę miasta i ocean na horyzoncie.
Czekał tam już na nas Rafaell, mój ojciec i założyciel firmy.
- Witaj Synu! – Powiedział z nie skrywaną
radością, jednocześnie przytulając mnie serdecznie.
- Witaj Ojcze. A więc jestem. –
Uśmiechnąłem się.
- Jak widzę osobiście go przywitałeś i jak
rozumiem oprowadziłeś o firmie Christianie? – Zwrócił się do Grey’a.
- Ależ oczywiście. – Odparł, puszczając do
mnie oczko.
- Więc wszystko już wiesz, czyli pozostaje
tylko pokazać Ci, gdzie i czym będziesz
się zajmował.
Wyszliśmy
zatem do „przedsionka” i tym razem już w trójkę udaliśmy się w stronę drzwi,
które znajdowały się na prawo od głównego korytarza.
- Bym zapomniał – odezwał się nagle Rafaell
– będziesz potrzebował sekretarki. Myślę, iż osoba którą dla ciebie wybrałem,
może ci się spodobać.
Otworzył
drzwi. W gabinecie było zupełnie ciemno, dopiero po chwili, gdy okna zrobiły
się przejrzyste ujrzałem moje nowe miejsce pracy.
- Okna są wykonane ze specjalnego i bardzo
wytrzymałego materiału. – Rzekł Christian uprzedzając moje pytanie. – Mogą
przybrać każdy kolor, a także wyświetlić obraz czy rozmowę video.
- Będziesz rzecznikiem prasowym i medialnym
naszej firmy. – Powiedział Ojciec. – Będziesz udzielał wywiadów dla telewizji
gazet i tym podobnych. Zostaniesz również wpisany do zarządu firmy.
- Mi pasuje. – Odparłem. – A wracając do
tematu sekretarki… To kiedy ją poznam?
- Chociażby teraz. – Powiedział Christian i
dwukrotnie klasnął w dłonie.
Stojące
za moim biurkiem krzesło powoli się odwróciło. Zeszła z niego średniego wzrostu
kobieta w wieku 24 lat, miała długie do pasa platynowe włosy i błękitne oczy.
- Michelle? – Zapytałem zdziwiony. – Ale… Ty?
Tutaj?
- No widzisz, tak bywa. – Powiedziała z
uśmiechem. – Szukałam pracy i Twój ojciec stwierdził, iż będziesz pewnie
poszukiwał sekretarki - zgodziłam się.
Spojrzałem
na ojca z radością.
- Mówiłem, że niespodzianka Ci się spodoba.
– Rzekł.
Nic
nie powiedziałem tylko się szeroko uśmiechnąłem. Rafaell i Christian zaczęli
kierować się w stronę drzwi. Wychodząc ojciec odwrócił się jeszcze na chwile i
powiedział:
- Dzisiejszy dzień możesz potraktować trochę
luźniej, żeby poukładać sobie rzeczy w gabinecie i przygotować się na jutro. –
Uśmiechnął się i zamknął drzwi. Po chwili jednak otworzyły się i ujrzałem w
nich ponownie twarz Christiana.
- Prawie bym zapomniał, będziesz miał jutro
pierwszego gościa. – Puścił mi oczko. – Michelle wszystko ci wyjaśni.
Gdy tylko zamknął drzwi
podszedłem do Michelle i mocno przytuliłem, po czym pocałowałem w policzek. Poznałem
ją na 2 roku studiów, lecz ona była na Bankowości i Zarządzaniu. Przez ostatnie
kilka lat się nie widzieliśmy, ponieważ się przeprowadziła. Usiedliśmy na dużej
kanapie i rozmawialiśmy, o tym co się działo przez ten czas gdy nie mieliśmy
kontaktu. Dowiedziałem się, że mieszkała przez 2 lata w NY ze swoim chłopakiem,
który brał narkotyki i pewnego razu jak przedawkował chciał ją zgwałcić, więc
nie wytrzymała i odeszła od niego. Po czym okazało się, że zdradzał ją ze swoją
dealerką. Postanowiła wrócić do L.A. i z tego co się również dowiedziałem
mieszka 3 ulice ode mnie.
- A wracając do tego do mówił Christian, to o co chodzi z „gościem”?
- Pobliska uczelnia w ramach praktyk zawodowych dla studentów
dziennikarstwa postanowiła zrealizować projekt polegający na prowadzeniu
wywiadów ze znanymi osobami. Studenci dzisiaj losowali osoby, z którymi mają
przeprowadzić wywiad, a ty jako syn multimiliardera znajdowałeś się w grupie
tych osób. – Powiedziała. – Ale spokojnie, większość tych studentów to
dziewczyny.
- Aaaa.. już wiem, siostra mi mówiła coś o tym projekcie, bo
jej klasa bierze udział w tym projekcie. – Odparłem z uśmiechem.
Resztę dnia spędziłem
na rozmowie z Michelle, w między czasie wypraliśmy się na lunch i rozegraliśmy
partyjkę billarda, gdzie jak zwykle pozwoliłem jej wygrać. Około 18 wieczorem wyszliśmy
z firmy i zaproponowałem, Iż ją odwiozę lecz odmówiła. Dopiero, gdy wsiadła do
srebrnego Audi A9 zrozumiałem, czemu nie chciała zemną jechać. Ja zaś wsiadłem
do Lambo i pojechałem do siebie. Po powrocie do domu zobaczyłem, że mam 4
nieodebrane połączenia. Odsłuchałem więc pocztę. Były to wiadomości od mojej
byłej – Jasmine. Gdy tylko usłyszałem jej głos w słuchawce od razu na
uspokojenie nalałem sobie porządnego drinka z whisky i colą. Głupia sądzi, że
nadal ma u mnie szanse po tym, jak złapałem ją na zdradzie oraz kradzieży pieniędzy
z sejfu. Krótko mówiąc, nie chcę mieć z nią nic więcej wspólnego. Przebrałem
się w strój do biegania, założyłem słuchawki na uszy, puściłem Nickelback i
poszedłem pobiegać po plaży. Po około godzinie wróciłem, wziąłem szybki prysznic.
Zrobiłem sobie nowego drinka i gdy usiadłem w fotelu włączyłem AXN na którym za
chwilę ma być premiera nowego odcinka Hannibala. Około 23.20 położyłem się
spać. Znowu przyśniła mi się ta tajemnicza dziewczyna, która od niedawna
pojawia się w moich snach. Nie wiem co to może znaczyć, ale czuję, że coś mnie
z nią łączy, tylko co…? Rano wstałem wcześnie, więc z nadmiaru wolnego czasu
poszedłem na siłownię, a następnie na 45 minut wskoczyłem do jaccuzi. W domu
nie zjadłem zjeść śniadania, natomiast w drodze do pracy wstąpiłem do Subway’a
i kupiłem 2 kanapki i 2 cole. Gdy dojechałem na miejsce wjechałem windą na
ostanie piętro, gdzie za biurkiem czekała już Michelle.
- Hej Miich. – Powiedziałem z delikatnym uśmiechem.
- Witaj Tomasie. – Odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.
- Chcesz kurczaka czy indyka? – zapytałem.
- Co? – spytała zaskoczona.
- No chcesz kanapkę z kurczakiem czy indykiem?
- Z kurczakiem może być. – Powiedziała uśmiechając się
szeroko.
- To zapraszam. – Rzekłem i otworzyłem drzwi do gabinetu.
Weszliśmy razem do
środka i usiedliśmy na kanapie.
- Wiesz, nie lubię takich typowo oficjalnych powitań i
rozmów, wolę takie na luzie, więc przyzwyczaj się, że często będziemy tak
rozmawiali. – Powiedziałem z uśmiechem.
- Nie przeszkadza mi to. – Odparła odwzajemniając uśmiech.
Tak więc zjedliśmy wspólnie
śniadanie w miłej atmosferze.
-
Jaki mamy plan na dzisiaj? Wiadomo coś odnośnie tego wywiadu?
-
Jeszcze nie, ale cały czas czekam na telefon. Jeśli się czegoś dowiem od razu
Cię powiadomię. – Mówiąc to wstała. – To ja na razie pójdę, żeby twój ojciec
nic nie podejrzewał.
-
Okej, to będę czekał.
Około 12 do drzwi do
gabinetu otworzyły się i pojawiła się w nich Michelle.
-
Dzwoni ów studentka i pyta się czy może zjawić się około 15.30. – Powiedziała
- Powiedz jej, że może przyjechać, nie mam jeszcze żadnych
planów.
I tak w sumie przez
ostatnie 2 godziny oglądałem sobie film. Zbliżała się 15.30, byłem trochę zestresowany,
zastanawiałem się kim okaże się owa dziewczyna, jak wygląda, jaka jest… Nagle
usłyszałem pukanie do drzwi, po raz kolejny ukazała się w nich Miich.
- Przyszła Paula Rodriguez - ta studentka dziennikarstwa. –
Powiedziała.
- Wpuść ją. – Odpowiedziałem, wstając i kierując się w
stronę drzwi.
- Możesz wejść, Pan Cortez już na panią czeka. – Usłyszałam słowa
Michelle z korytarza.
Dziewczyna powoli weszła
do mojego gabinetu z lekko spuszczoną głową, tak, iż nie widziałem jej twarzy. Podszedłem
do niej, była o głowę niższa ode mnie, i wyciągnąłem rękę, by się przywitać.
- Witam. Jestem Tomas
Juan Cortez, pewnie wiesz jak się nazywam i kim jestem. – Powiedziałem z
uśmiechem.
- Ja jestem Paula Sonea Rodriguez, tak wiem kim Pan jest. –
Podała mi dłoń, a ja jak na gentelmana przystało skłoniłem i ją ucałowałem.
Nadal nie widziałem jak
wygląda, gdyż długie włosy zakrywały jej twarz jak miała spuszczoną głowę. Nagle
ją uniosła do góry, odgarnęła włosy i spojrzała na mnie. W chwili, gdy to
zrobiła zamarłem, moje serce zabiło mocniej, widziałem już gdzieś tą twarz, te
oczy. Uświadomiłem sobie, iż jest to tajemnicza dziewczyna z moich snów. Tak,
to na pewno ona jestem tego na 1000% pewien. Wszędzie bym poznał tą twarz i te
piękne, duże i głębokie zielone oczy. W rzeczywistości wyglądała jeszcze
piękniej niż w śnie. Stałem tak dobre kilka minut i patrzyłem na nią jak
sparaliżowany. A jednak kolejny z moich snów znów się spełnił…
***
Nie wiem, kiedy dodam następny rozdział, ale postaram się jak najszybciej, gdyż mam teraz trochę nauki. ;)