poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 2


CZYTASZ = KOMENTUJESZ.... dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie strasznie dużo inspiracji i chęci do dalszego tworzenia


 ***



Obudziłem się wcześnie, nie mogłem spać. Ciągle dręczyła mnie myśl o dziewczynie ze snu. Włączyłem wiszący w sypialni na ścianie telewizor. Przeskakując z kanału na kanał trafiłem na najnowsze wiadomości. Jak zwykle nie było w nich nic interesującego, korki na mieście, jakiś wypadek... Jak co ranek wziąłem szybki prysznic. Gdy stanąłem przed lustrem, stwierdziłem, iż musiałbym się ogolić, ponieważ mój dwudniowy zarost był już dość szorstki. Po godzinie opuściłem łazienkę, zjadłem śniadanie i zacząłem się ubierać. Włożyłem białą koszulę oraz szary garnitur i spryskałem się perfumem od Armaniego. Wyszedłem z domu odpaliłem moje śliczne Lambo i pojechałem do siedziby firmy. Po dotarciu na miejsce zastałem już wyznaczone dla mnie miejsce parkingowe, które zająłem. Poszedłem w stronę głównego wyjścia. Stanąłem przed największym z pięciu oszklonych budynków rozmieszczonych na planie pięciokąta foremnego. Nad wielkimi drzwiami widniał napis: „ Cortez & Grey Industries”. Wewnątrz był ogromny hol. W centrum znajdowała się duża, okrągła lada, za którą siedziała Monika. Była ona informatorką, wskazującą gościom drogę do danego działu. Gdy mnie ujrzała, od razu podniosła się z miejsca.
     - Cześć Monika. – Powiedziałem z Uśmiechem
     - Witam Panie Cortez – Odparła rumieniąc się – Ojciec już Pana oczekuje.
W chwili, gdy to powiedziała, drzwi windy rozsunęły się i wyszedł z niej wysoki, szczupły, lecz dobrze zbudowany mężczyzna odziany w srebrno-szary garnitur, białą koszulę oraz jasno fioletowy krawat. Był to Christian Grey – współwłaściciel firmy oraz mój najlepszy przyjaciel. Podszedł do mnie. Uścisnęliśmy sobie dłonie w geście przywitania, a następnie uścisnęliśmy się.
     - Christian!
     - Witaj Tomasie! – Powiedział uradowany – Dobrze Cię widzieć, świetnie wyglądasz.
     - Dzięki, Ciebie też miło widzieć. Nie sądziłem, że wyślą po mnie komitet powitalny.
     - No cóż, takie wymogi. Muszę Cię oprowadzić po całym terenie firmy…
     - Odpuśćmy to sobie – powiedziałem z uśmiechem.
     - Też tak sądzę. Nie widzę sensu w marnowaniu czasu i zwiedzaniu pięciu budynków oraz laboratorium, skoro znasz je o wiele lepiej ode mnie, ponieważ nawet ja nie mam pojęcia o niektórych zakamarkach, które Ty znasz.
     - Racja.
     - To jak? Gotowy na spotkanie z ojcem i obejrzenie Twojego nowego miejsca pracy?
     - Jasne.
     Weszliśmy, więc razem do windy i pojechaliśmy na ostanie, czyli 50 piętro. To piętro było inne od pozostałych znajdowało się tam tylko 6 par drzwi. Przez całą długość budynku prowadził długi, jasny korytarz zakończony okrągłym pomieszczeniem. W pierwszej jego części znajdowały się kolejno wejścia do prywatnej restauracji(po lewej) – restauracja dla VIP’ów znajdowała się piętro niżej, zaraz nad salami konferencyjnymi – i sala bilardowa oraz pokój „wypoczynkowy” (po prawej). Zaś w drugiej przy każdej z trzech par ozdobnych stało biurko. Gdy się zbliżyliśmy zza biurek podniosły się dwie kobiety. Jedna z nich była sekretarką mojego ojca, zaś druga Christiana.
     - Dzień dobry Panie Grey. Dzień dobry Panie Cortez. – Powiedziały zgodnie.
     - Witaj Jane. Witaj Claudio. – Odpowiedział Christian.
  Przeszliśmy koło nich i weszliśmy przez środkowe drzwi do gabinetu, w którym większość ścian zastępowały okna, ukazujące piękną panoramę miasta i ocean na horyzoncie. Czekał tam już na nas Rafaell, mój ojciec i założyciel firmy.
     - Witaj Synu! – Powiedział z nie skrywaną radością, jednocześnie przytulając mnie serdecznie.
     - Witaj Ojcze. A więc jestem. – Uśmiechnąłem się.
     - Jak widzę osobiście go przywitałeś i jak rozumiem oprowadziłeś o firmie Christianie? – Zwrócił się do Grey’a.
     - Ależ oczywiście. – Odparł, puszczając do mnie oczko.
     - Więc wszystko już wiesz, czyli pozostaje tylko pokazać Ci, gdzie i czym  będziesz się zajmował.
Wyszliśmy zatem do „przedsionka” i tym razem już w trójkę udaliśmy się w stronę drzwi, które znajdowały się na prawo od głównego korytarza.
     - Bym zapomniał – odezwał się nagle Rafaell – będziesz potrzebował sekretarki. Myślę, iż osoba którą dla ciebie wybrałem, może ci się spodobać.
Otworzył drzwi. W gabinecie było zupełnie ciemno, dopiero po chwili, gdy okna zrobiły się przejrzyste ujrzałem moje nowe miejsce pracy.
     - Okna są wykonane ze specjalnego i bardzo wytrzymałego materiału. – Rzekł Christian uprzedzając moje pytanie. – Mogą przybrać każdy kolor, a także wyświetlić obraz czy rozmowę video.
     - Będziesz rzecznikiem prasowym i medialnym naszej firmy. – Powiedział Ojciec. – Będziesz udzielał wywiadów dla telewizji gazet i tym podobnych. Zostaniesz również wpisany do zarządu firmy.
     - Mi pasuje. – Odparłem. – A wracając do tematu sekretarki… To kiedy ją poznam?
     - Chociażby teraz. – Powiedział Christian i dwukrotnie klasnął w dłonie.
Stojące za moim biurkiem krzesło powoli się odwróciło. Zeszła z niego średniego wzrostu kobieta w wieku 24 lat, miała długie do pasa platynowe włosy i błękitne oczy.
     - Michelle? – Zapytałem zdziwiony. – Ale… Ty? Tutaj?
     - No widzisz, tak bywa. – Powiedziała z uśmiechem. – Szukałam pracy i Twój ojciec stwierdził, iż będziesz pewnie poszukiwał sekretarki - zgodziłam się.
Spojrzałem na ojca z radością.
     - Mówiłem, że niespodzianka Ci się spodoba. – Rzekł.
Nic nie powiedziałem tylko się szeroko uśmiechnąłem. Rafaell i Christian zaczęli kierować się w stronę drzwi. Wychodząc ojciec odwrócił się jeszcze na chwile i powiedział:
     - Dzisiejszy dzień możesz potraktować trochę luźniej, żeby poukładać sobie rzeczy w gabinecie i przygotować się na jutro. – Uśmiechnął się i zamknął drzwi. Po chwili jednak otworzyły się i ujrzałem w nich ponownie twarz Christiana.
     - Prawie bym zapomniał, będziesz miał jutro pierwszego gościa. – Puścił mi oczko. – Michelle wszystko ci wyjaśni.
Gdy tylko zamknął drzwi podszedłem do Michelle i mocno przytuliłem, po czym pocałowałem w policzek. Poznałem ją na 2 roku studiów, lecz ona była na Bankowości i Zarządzaniu. Przez ostatnie kilka lat się nie widzieliśmy, ponieważ się przeprowadziła. Usiedliśmy na dużej kanapie i rozmawialiśmy, o tym co się działo przez ten czas gdy nie mieliśmy kontaktu. Dowiedziałem się, że mieszkała przez 2 lata w NY ze swoim chłopakiem, który brał narkotyki i pewnego razu jak przedawkował chciał ją zgwałcić, więc nie wytrzymała i odeszła od niego. Po czym okazało się, że zdradzał ją ze swoją dealerką. Postanowiła wrócić do L.A. i z tego co się również dowiedziałem mieszka 3 ulice ode mnie.
         - A wracając do tego do mówił Christian, to o co chodzi z „gościem”?
         - Pobliska uczelnia w ramach praktyk zawodowych dla studentów dziennikarstwa postanowiła zrealizować projekt polegający na prowadzeniu wywiadów ze znanymi osobami. Studenci dzisiaj losowali osoby, z którymi mają przeprowadzić wywiad, a ty jako syn multimiliardera znajdowałeś się w grupie tych osób. – Powiedziała. – Ale spokojnie, większość tych studentów to dziewczyny.
         - Aaaa.. już wiem, siostra mi mówiła coś o tym projekcie, bo jej klasa bierze udział w tym projekcie. – Odparłem z uśmiechem.
Resztę dnia spędziłem na rozmowie z Michelle, w między czasie wypraliśmy się na lunch i rozegraliśmy partyjkę billarda, gdzie jak zwykle pozwoliłem jej wygrać. Około 18 wieczorem wyszliśmy z firmy i zaproponowałem, Iż ją odwiozę lecz odmówiła. Dopiero, gdy wsiadła do srebrnego Audi A9 zrozumiałem, czemu nie chciała zemną jechać. Ja zaś wsiadłem do Lambo i pojechałem do siebie. Po powrocie do domu zobaczyłem, że mam 4 nieodebrane połączenia. Odsłuchałem więc pocztę. Były to wiadomości od mojej byłej – Jasmine. Gdy tylko usłyszałem jej głos w słuchawce od razu na uspokojenie nalałem sobie porządnego drinka z whisky i colą. Głupia sądzi, że nadal ma u mnie szanse po tym, jak złapałem ją na zdradzie oraz kradzieży pieniędzy z sejfu. Krótko mówiąc, nie chcę mieć z nią nic więcej wspólnego. Przebrałem się w strój do biegania, założyłem słuchawki na uszy, puściłem Nickelback i poszedłem pobiegać po plaży. Po około godzinie wróciłem, wziąłem szybki prysznic. Zrobiłem sobie nowego drinka i gdy usiadłem w fotelu włączyłem AXN na którym za chwilę ma być premiera nowego odcinka Hannibala. Około 23.20 położyłem się spać. Znowu przyśniła mi się ta tajemnicza dziewczyna, która od niedawna pojawia się w moich snach. Nie wiem co to może znaczyć, ale czuję, że coś mnie z nią łączy, tylko co…? Rano wstałem wcześnie, więc z nadmiaru wolnego czasu poszedłem na siłownię, a następnie na 45 minut wskoczyłem do jaccuzi. W domu nie zjadłem zjeść śniadania, natomiast w drodze do pracy wstąpiłem do Subway’a i kupiłem 2 kanapki i 2 cole. Gdy dojechałem na miejsce wjechałem windą na ostanie piętro, gdzie za biurkiem czekała już Michelle.
         - Hej Miich. – Powiedziałem z delikatnym uśmiechem.
         - Witaj Tomasie. – Odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.
         - Chcesz kurczaka czy indyka? – zapytałem.
         - Co? – spytała zaskoczona.
         - No chcesz kanapkę z kurczakiem czy indykiem?
         - Z kurczakiem może być. – Powiedziała uśmiechając się szeroko.
         - To zapraszam. – Rzekłem i otworzyłem drzwi do gabinetu.
Weszliśmy razem do środka i usiedliśmy na kanapie.
         - Wiesz, nie lubię takich typowo oficjalnych powitań i rozmów, wolę takie na luzie, więc przyzwyczaj się, że często będziemy tak rozmawiali. – Powiedziałem z uśmiechem.
         - Nie przeszkadza mi to. – Odparła odwzajemniając uśmiech.
Tak więc zjedliśmy wspólnie śniadanie w miłej atmosferze.
- Jaki mamy plan na dzisiaj? Wiadomo coś odnośnie tego wywiadu?
- Jeszcze nie, ale cały czas czekam na telefon. Jeśli się czegoś dowiem od razu Cię powiadomię. – Mówiąc to wstała. – To ja na razie pójdę, żeby twój ojciec nic nie podejrzewał.  
- Okej, to będę czekał.
Około 12 do drzwi do gabinetu otworzyły się i pojawiła się w nich Michelle.
         - Dzwoni ów studentka i pyta się czy może zjawić się około 15.30. – Powiedziała
         - Powiedz jej, że może przyjechać, nie mam jeszcze żadnych planów.
I tak w sumie przez ostatnie 2 godziny oglądałem sobie film. Zbliżała się 15.30, byłem trochę zestresowany, zastanawiałem się kim okaże się owa dziewczyna, jak wygląda, jaka jest… Nagle usłyszałem pukanie do drzwi, po raz kolejny ukazała się w nich Miich.
         - Przyszła Paula Rodriguez - ta studentka dziennikarstwa. – Powiedziała.
         - Wpuść ją. – Odpowiedziałem, wstając i kierując się w stronę drzwi.
         - Możesz wejść, Pan Cortez już na panią czeka. – Usłyszałam słowa Michelle z korytarza.
Dziewczyna powoli weszła do mojego gabinetu z lekko spuszczoną głową, tak, iż nie widziałem jej twarzy. Podszedłem do niej, była o głowę niższa ode mnie, i wyciągnąłem rękę, by się przywitać.
          - Witam. Jestem Tomas Juan Cortez, pewnie wiesz jak się nazywam i kim jestem. – Powiedziałem z uśmiechem.
         - Ja jestem Paula Sonea Rodriguez, tak wiem kim Pan jest. – Podała mi dłoń, a ja jak na gentelmana przystało skłoniłem i ją ucałowałem.
Nadal nie widziałem jak wygląda, gdyż długie włosy zakrywały jej twarz jak miała spuszczoną głowę. Nagle ją uniosła do góry, odgarnęła włosy i spojrzała na mnie. W chwili, gdy to zrobiła zamarłem, moje serce zabiło mocniej, widziałem już gdzieś tą twarz, te oczy. Uświadomiłem sobie, iż jest to tajemnicza dziewczyna z moich snów. Tak, to na pewno ona jestem tego na 1000% pewien. Wszędzie bym poznał tą twarz i te piękne, duże i głębokie zielone oczy. W rzeczywistości wyglądała jeszcze piękniej niż w śnie. Stałem tak dobre kilka minut i patrzyłem na nią jak sparaliżowany. A jednak kolejny z moich snów znów się spełnił…





***

Nie wiem, kiedy dodam następny rozdział, ale postaram się jak najszybciej, gdyż mam teraz trochę nauki. ;)

czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 1


CZYTASZ = KOMENTUJESZ.... dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie strasznie dużo inspiracji i chęci do dalszego tworzenia


 ***


Hej mam na imię Tomas. Niedawno ukończyłem studia, na kierunku Pedagogika i Administracja, więc jak pewnie się domyślacie muszę mieć ok. 25 lat i tyle mam. Mieszkam w L.A. dokładniej w Santa Monica, gdyż właśnie się wprowadziłem do nowego domu, a właściwie willi. Dostałem ją od ojca, jako prezent na ukończenie studiów. Nie przywykłem jeszcze do ogromu tego mieszkania, w końcu podwójny garaż, 2 salony, 4 łazienki, 12 sypialni oraz ogromny basen w ogrodzie to nie tak mało zwłaszcza jak dla singla. Tak, dokładnie, dobrze myślicie: nie mam partnerki. Co do rodziny, moja matka zmarła przy porodzie siostry, a ojciec jest szefem korporacji, która zajmuje się produkcją zaawansowanej technologicznie broni i dostarczaniem jej do U.S NAVY. Współwłaścicielem firmy jest mój najlepszy przyjaciel – Christian Grey. Cóż nie ufam wielu osobom, wiąże się to z moją ex dziewczyną – Jasmine. Nie jesteśmy już razem ponad rok, lecz nadal mnie nachodzi i mam przez nią niespokojne sny, gdyż wiem, że ona tak łatwo się nie poddaje.  Ale mniejsza. Mam nadzieję, iż w końcu odpuści sobie i zostawi mnie w spokoju, chcę o niej zapomnieć. A wy nie chcielibyście zapomnieć o kimś, kto was okłamywał, okradał i leciał tylko na wasze pieniądze? Więc właśnie. Od najbliższego poniedziałku zaczynam pracę w korporacji ojca. Dzięki temu, że w młodości i wolnym czasie często pomagałem Rafaellowi w pracy, bez problemu osadził mnie na wysokim stanowisku. Zostałem jego doradcą. Zbierałem się właśnie, żeby przejechać się na plażę, gdyż lubię oglądać zachody słońca siedząc ma masce mojego Lambo, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zastanawiałem się, kto to może być. Zszedłem na dół i otworzyłem drzwi. Stała w nich wysoka, szczupła dziewczyna o długich kręconych czarnych włosach i pięknych dużych ciemnych oczach. Miała na sobie zwiewną błękitną sukienkę i białe sandałki na szpilkach.

- Sasha? – Spytałem lekko zaskoczony widokiem siostry. – A to niespodzianka.

- No siemankooooooo bracie! – Wykrzyknęła uradowana, rzuciła mi się na szyję i dała całusa w policzek. – Miałam dzisiaj dzień wolny i postanowiłam cię odwiedzić.

- Wejdź. – Zaprosiłem ją do środka.

         Sasha jest moją młodszą siostrą, studiuje Dziennikarstwo na pobliskiej uczelni i jest aktualnie na przedostatnim roku. Mieszka z ojcem, gdyż ma stamtąd bliżej do szkoły, a że Rafaell i tak większość czasu spędza w firmie to młoda( tak ją nazywam, gdy chce ją wkurzyć) ma cały dom dla siebie.

         - Kawy? Herbaty? – Spytałem.

- Nie, dzięki. – Odparła z uśmiechem. – Może być sok pomarańczowy jak masz.

- Z lodówki?

- Yhym.

- A więc opowiadaj, co u ciebie Młoda? – Powiedziałem z uśmiechem podając jej szklankę sokiem.

 - Szczerze mówiąc to jedne wielkie nuuuuudy, w kółko to samo.. – Ujęła z skrzywioną miną, po czym dodała – chociaż dziekan oznajmił nam, iż od następnego tygodnia będziemy realizowali jakiś nowy projekt, ale dopiero w poniedziałek wszystkiego się dowiemy.

I tak przy rozmowie minęło nam 30 minut, po czym spojrzałem na zegarek i spytałem:

- Chcesz wybrać się na przejażdżkę?

- W sumie, czemu nie, i tak nie mam co robić. – Powiedziała z uśmiechem. – Gdzie chcesz jechać?

- Niespodzianka – odparłem puszczając do niej oczko.

Poszliśmy więc w stronę garażu, gdy go otworzyłem usłyszałem tylko głośny kobiecy pisk.

- Skąd je masz? – Wykrzyknęła podekscytowana i podeszła do mojego nowego Lamborghini – przecież na świecie jest tylko 20 egzemplarzy tego modelu.

- Dostałem od Christiana na ukończenie studiów – rzekłem.

Wsiedliśmy i pojechaliśmy. Zabrałam ją na plaże, słońce jeszcze nie zaszło, mieliśmy szczęście. Wyszliśmy z samochodu i usiedliśmy na masce.

- Pamiętasz, jak jako dzieci ojciec nas tu przywoził na zachód słońca?

-Tak, pamiętam. Zawsze, gdy słońca znikało za horyzontem dziwiliśmy się co się z nim wtedy dzieje.

Siedzieliśmy tak dobre 20 minut i patrzyliśmy jak wielka świetlista kula chowa się w oceanie. Gdy znikła całkowicie stwierdziłem ze jestem głodny i zaproponowałem Sashy pizze w ulubionej restauracji. Zgodziła się, gdyż nie często mamy okazję na takie wypady.

- Chcesz prowadzić? – Spytałem.

- Oczywiście! – Odparła z nieposkromioną radością. – Zawsze chciałam się przejechać „Sesto Elemento”.

Z radości, aż rzuciła i się na szyję i mocno przytuliła. Lambo przyjemnie a zarazem agresywnie mruknęło pod maską swoim silnikiem V10 i ruszyliśmy z piskiem opon. W restauracji przywitał nas osobiście właściciel, znajomy polak.

- To co zwykle? – Zapytał.

- Tak Albercie to co zawsze poproszę.

Zjedliśmy pizze i porozmawialiśmy jeszcze trochę na najróżniejsze tematy, po czym Młoda stwierdziła, że chce spać. Spojrzałem na zegarek, była 23.18 Odwiozłem ją do domu, a ja wróciłem do siebie. Wziąłem szybki prysznic, założyłem szlafrok poszedłem do salony. Włączyłem 80 calowy telewizor Samsunga, do szklanki wrzuciłem 3 kostki lodu, nalałem Whisky i dolałem Pepsi. Usiadłem wygodnie w fotelu, obejrzałem jakiś ciekawy film science-fiction, po czym zasnąłem. Czasami mam sny w stylu „deja vu”, to znaczy, że niektóre moje sny się spełniają. Tak było i tym razem… Niedziela w L.A. zapowiadała się całkiem ciekawie, ciepłe promienie jesiennego słońca wpadały przez duże okno do salonu i delikatnie muskały mnie po policzku. Obudziłem się. Przed oczami nadal miałem obraz kobiety, którą widziałem we śnie. Była to średniego wzrostu, szczupła dziewczyna o długich ciemnych włosach i przepięknych zielonych oczach. Nosiła okulary. Wiedziałem jedno: skoro pojawiła się w moim śnie, oznacza to, nasze drogi niedługo się zejdą. Wstałem z fotela i postanowiłem, jak co dzień na rozgrzewkę pobiegać. Ubrałem się więc, założyłem słuchawki i wyszedłem z domu. Na plaży jak zawsze na początku jesieni opalali się ostatni wczasowicze. Po przebiegnięciu 15 kilometrów przy ulubionej muzyce tj. Justin Bieber<3 wróciłem do domu. Poszedłem na siłownie, na której spędziłem 3h ćwicząc według planu na niedzielę brzuszek, biceps oraz triceps. Po wyczerpującym treningu wskoczyłem do jaccuzi i odprężyłem się w strumieniu bąbelków. Z minibarku wziąłem szklankę z grubym dnem, do której włożyłem kilka kostek lodu i zalałem whisky. Ciepła woda i bąbelki sprawiły, że prawie zasnąłem cały czas myśląc o kobiecie z dzisiejszego snu. Miałem dziwne wrażenie, że jest gdzieś niedaleko, gdzieś w pobliżu. Resztę dnia spędziłem na przeglądaniu Internetu i szukaniu jakichkolwiek informacji o niej, nawet wśród znajomych, lecz nic nie znalazłem. Zmęczony i zrezygnowany po wypiciu 0,7 Jacka Danielsa, około 23.40 położyłem się spać, gdyż rano czekał mnie pierwszy dzień w pracy.






***

Nie wiem, kiedy dodam następny rozdział, ale postaram się jak najszybciej, gdyż mam teraz trochę nauki.