CZYTASZ = KOMENTUJESZ.... dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie strasznie dużo inspiracji i chęci do dalszego tworzenia
***
Hej
mam na imię Tomas. Niedawno ukończyłem studia, na kierunku Pedagogika i
Administracja, więc jak pewnie się domyślacie muszę mieć ok. 25 lat i tyle mam.
Mieszkam w L.A. dokładniej w Santa Monica, gdyż właśnie się wprowadziłem do
nowego domu, a właściwie willi. Dostałem ją od ojca, jako prezent na ukończenie
studiów. Nie przywykłem jeszcze do ogromu tego mieszkania, w końcu podwójny
garaż, 2 salony, 4 łazienki, 12 sypialni oraz ogromny basen w ogrodzie to nie
tak mało zwłaszcza jak dla singla. Tak, dokładnie, dobrze myślicie: nie mam
partnerki. Co do rodziny, moja matka zmarła przy porodzie siostry, a ojciec jest
szefem korporacji, która zajmuje się produkcją zaawansowanej technologicznie
broni i dostarczaniem jej do U.S NAVY. Współwłaścicielem firmy jest mój najlepszy
przyjaciel – Christian Grey. Cóż nie ufam wielu osobom, wiąże się to z moją ex
dziewczyną – Jasmine. Nie jesteśmy już razem ponad rok, lecz nadal mnie
nachodzi i mam przez nią niespokojne sny, gdyż wiem, że ona tak łatwo się nie
poddaje. Ale mniejsza. Mam nadzieję, iż
w końcu odpuści sobie i zostawi mnie w spokoju, chcę o niej zapomnieć. A wy nie
chcielibyście zapomnieć o kimś, kto was okłamywał, okradał i leciał tylko na
wasze pieniądze? Więc właśnie. Od najbliższego poniedziałku zaczynam pracę w
korporacji ojca. Dzięki temu, że w młodości i wolnym czasie często pomagałem
Rafaellowi w pracy, bez problemu osadził mnie na wysokim stanowisku. Zostałem
jego doradcą. Zbierałem się właśnie, żeby przejechać się na plażę, gdyż lubię
oglądać zachody słońca siedząc ma masce mojego Lambo, gdy nagle rozległ się
dzwonek do drzwi. Zastanawiałem się, kto to może być. Zszedłem na dół i
otworzyłem drzwi. Stała w nich wysoka, szczupła dziewczyna o długich kręconych
czarnych włosach i pięknych dużych ciemnych oczach. Miała na sobie zwiewną
błękitną sukienkę i białe sandałki na szpilkach.
-
Sasha? – Spytałem lekko zaskoczony widokiem siostry. – A to niespodzianka.
-
No siemankooooooo bracie! – Wykrzyknęła uradowana, rzuciła mi się na szyję i
dała całusa w policzek. – Miałam dzisiaj dzień wolny i postanowiłam cię
odwiedzić.
-
Wejdź. – Zaprosiłem ją do środka.
Sasha jest moją młodszą siostrą, studiuje Dziennikarstwo na
pobliskiej uczelni i jest aktualnie na przedostatnim roku. Mieszka z ojcem,
gdyż ma stamtąd bliżej do szkoły, a że Rafaell i tak większość czasu spędza w
firmie to młoda( tak ją nazywam, gdy chce ją wkurzyć) ma cały dom dla siebie.
- Kawy? Herbaty? – Spytałem.
-
Nie, dzięki. – Odparła z uśmiechem. – Może być sok pomarańczowy jak masz.
-
Z lodówki?
-
Yhym.
-
A więc opowiadaj, co u ciebie Młoda? – Powiedziałem z uśmiechem podając jej
szklankę sokiem.
- Szczerze mówiąc to jedne wielkie nuuuuudy, w
kółko to samo.. – Ujęła z skrzywioną miną, po czym dodała – chociaż dziekan
oznajmił nam, iż od następnego tygodnia będziemy realizowali jakiś nowy projekt,
ale dopiero w poniedziałek wszystkiego się dowiemy.
I
tak przy rozmowie minęło nam 30 minut, po czym spojrzałem na zegarek i
spytałem:
-
Chcesz wybrać się na przejażdżkę?
-
W sumie, czemu nie, i tak nie mam co robić. – Powiedziała z uśmiechem. – Gdzie
chcesz jechać?
-
Niespodzianka – odparłem puszczając do niej oczko.
Poszliśmy
więc w stronę garażu, gdy go otworzyłem usłyszałem tylko głośny kobiecy pisk.
-
Skąd je masz? – Wykrzyknęła podekscytowana i podeszła do mojego nowego
Lamborghini – przecież na świecie jest tylko 20 egzemplarzy tego modelu.
-
Dostałem od Christiana na ukończenie studiów – rzekłem.
Wsiedliśmy
i pojechaliśmy. Zabrałam ją na plaże, słońce jeszcze nie zaszło, mieliśmy
szczęście. Wyszliśmy z samochodu i usiedliśmy na masce.
-
Pamiętasz, jak jako dzieci ojciec nas tu przywoził na zachód słońca?
-Tak,
pamiętam. Zawsze, gdy słońca znikało za horyzontem dziwiliśmy się co się z nim
wtedy dzieje.
Siedzieliśmy
tak dobre 20 minut i patrzyliśmy jak wielka świetlista kula chowa się w
oceanie. Gdy znikła całkowicie stwierdziłem ze jestem głodny i zaproponowałem
Sashy pizze w ulubionej restauracji. Zgodziła się, gdyż nie często mamy okazję
na takie wypady.
-
Chcesz prowadzić? – Spytałem.
-
Oczywiście! – Odparła z nieposkromioną radością. – Zawsze chciałam się
przejechać „Sesto Elemento”.
Z
radości, aż rzuciła i się na szyję i mocno przytuliła. Lambo przyjemnie a
zarazem agresywnie mruknęło pod maską swoim silnikiem V10 i ruszyliśmy z
piskiem opon. W restauracji przywitał nas osobiście właściciel, znajomy polak.
-
To co zwykle? – Zapytał.
-
Tak Albercie to co zawsze poproszę.
Zjedliśmy
pizze i porozmawialiśmy jeszcze trochę na najróżniejsze tematy, po czym Młoda
stwierdziła, że chce spać. Spojrzałem na zegarek, była 23.18 Odwiozłem ją do
domu, a ja wróciłem do siebie. Wziąłem szybki prysznic, założyłem szlafrok
poszedłem do salony. Włączyłem 80 calowy telewizor Samsunga, do szklanki
wrzuciłem 3 kostki lodu, nalałem Whisky i dolałem Pepsi. Usiadłem wygodnie w
fotelu, obejrzałem jakiś ciekawy film science-fiction, po czym zasnąłem.
Czasami mam sny w stylu „deja vu”, to znaczy, że niektóre moje sny się
spełniają. Tak było i tym razem… Niedziela w L.A. zapowiadała się całkiem
ciekawie, ciepłe promienie jesiennego słońca wpadały przez duże okno do salonu
i delikatnie muskały mnie po policzku. Obudziłem się. Przed oczami nadal miałem
obraz kobiety, którą widziałem we śnie. Była to średniego wzrostu, szczupła
dziewczyna o długich ciemnych włosach i przepięknych zielonych oczach. Nosiła
okulary. Wiedziałem jedno: skoro pojawiła się w moim śnie, oznacza to, nasze
drogi niedługo się zejdą. Wstałem z fotela i postanowiłem, jak co dzień na
rozgrzewkę pobiegać. Ubrałem się więc, założyłem słuchawki i wyszedłem z domu.
Na plaży jak zawsze na początku jesieni opalali się ostatni wczasowicze. Po
przebiegnięciu 15 kilometrów przy ulubionej muzyce tj. Justin Bieber<3
wróciłem do domu. Poszedłem na siłownie, na której spędziłem 3h ćwicząc według
planu na niedzielę brzuszek, biceps oraz triceps. Po wyczerpującym treningu
wskoczyłem do jaccuzi i odprężyłem się w strumieniu bąbelków. Z minibarku
wziąłem szklankę z grubym dnem, do której włożyłem kilka kostek lodu i zalałem
whisky. Ciepła woda i bąbelki sprawiły, że prawie zasnąłem cały czas myśląc o
kobiecie z dzisiejszego snu. Miałem dziwne wrażenie, że jest gdzieś niedaleko,
gdzieś w pobliżu. Resztę dnia spędziłem na przeglądaniu Internetu i szukaniu jakichkolwiek
informacji o niej, nawet wśród znajomych, lecz nic nie znalazłem. Zmęczony i
zrezygnowany po wypiciu 0,7 Jacka Danielsa, około 23.40 położyłem się spać,
gdyż rano czekał mnie pierwszy dzień w pracy.
***
Nie wiem, kiedy dodam następny rozdział, ale postaram się jak najszybciej, gdyż mam teraz trochę nauki.
Super czekam na NN
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem :3 Nieźle Ci to kuzynie wyszło, ofc czekam na dalsze losy :)
OdpowiedzUsuń