czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 1


CZYTASZ = KOMENTUJESZ.... dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie strasznie dużo inspiracji i chęci do dalszego tworzenia


 ***


Hej mam na imię Tomas. Niedawno ukończyłem studia, na kierunku Pedagogika i Administracja, więc jak pewnie się domyślacie muszę mieć ok. 25 lat i tyle mam. Mieszkam w L.A. dokładniej w Santa Monica, gdyż właśnie się wprowadziłem do nowego domu, a właściwie willi. Dostałem ją od ojca, jako prezent na ukończenie studiów. Nie przywykłem jeszcze do ogromu tego mieszkania, w końcu podwójny garaż, 2 salony, 4 łazienki, 12 sypialni oraz ogromny basen w ogrodzie to nie tak mało zwłaszcza jak dla singla. Tak, dokładnie, dobrze myślicie: nie mam partnerki. Co do rodziny, moja matka zmarła przy porodzie siostry, a ojciec jest szefem korporacji, która zajmuje się produkcją zaawansowanej technologicznie broni i dostarczaniem jej do U.S NAVY. Współwłaścicielem firmy jest mój najlepszy przyjaciel – Christian Grey. Cóż nie ufam wielu osobom, wiąże się to z moją ex dziewczyną – Jasmine. Nie jesteśmy już razem ponad rok, lecz nadal mnie nachodzi i mam przez nią niespokojne sny, gdyż wiem, że ona tak łatwo się nie poddaje.  Ale mniejsza. Mam nadzieję, iż w końcu odpuści sobie i zostawi mnie w spokoju, chcę o niej zapomnieć. A wy nie chcielibyście zapomnieć o kimś, kto was okłamywał, okradał i leciał tylko na wasze pieniądze? Więc właśnie. Od najbliższego poniedziałku zaczynam pracę w korporacji ojca. Dzięki temu, że w młodości i wolnym czasie często pomagałem Rafaellowi w pracy, bez problemu osadził mnie na wysokim stanowisku. Zostałem jego doradcą. Zbierałem się właśnie, żeby przejechać się na plażę, gdyż lubię oglądać zachody słońca siedząc ma masce mojego Lambo, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zastanawiałem się, kto to może być. Zszedłem na dół i otworzyłem drzwi. Stała w nich wysoka, szczupła dziewczyna o długich kręconych czarnych włosach i pięknych dużych ciemnych oczach. Miała na sobie zwiewną błękitną sukienkę i białe sandałki na szpilkach.

- Sasha? – Spytałem lekko zaskoczony widokiem siostry. – A to niespodzianka.

- No siemankooooooo bracie! – Wykrzyknęła uradowana, rzuciła mi się na szyję i dała całusa w policzek. – Miałam dzisiaj dzień wolny i postanowiłam cię odwiedzić.

- Wejdź. – Zaprosiłem ją do środka.

         Sasha jest moją młodszą siostrą, studiuje Dziennikarstwo na pobliskiej uczelni i jest aktualnie na przedostatnim roku. Mieszka z ojcem, gdyż ma stamtąd bliżej do szkoły, a że Rafaell i tak większość czasu spędza w firmie to młoda( tak ją nazywam, gdy chce ją wkurzyć) ma cały dom dla siebie.

         - Kawy? Herbaty? – Spytałem.

- Nie, dzięki. – Odparła z uśmiechem. – Może być sok pomarańczowy jak masz.

- Z lodówki?

- Yhym.

- A więc opowiadaj, co u ciebie Młoda? – Powiedziałem z uśmiechem podając jej szklankę sokiem.

 - Szczerze mówiąc to jedne wielkie nuuuuudy, w kółko to samo.. – Ujęła z skrzywioną miną, po czym dodała – chociaż dziekan oznajmił nam, iż od następnego tygodnia będziemy realizowali jakiś nowy projekt, ale dopiero w poniedziałek wszystkiego się dowiemy.

I tak przy rozmowie minęło nam 30 minut, po czym spojrzałem na zegarek i spytałem:

- Chcesz wybrać się na przejażdżkę?

- W sumie, czemu nie, i tak nie mam co robić. – Powiedziała z uśmiechem. – Gdzie chcesz jechać?

- Niespodzianka – odparłem puszczając do niej oczko.

Poszliśmy więc w stronę garażu, gdy go otworzyłem usłyszałem tylko głośny kobiecy pisk.

- Skąd je masz? – Wykrzyknęła podekscytowana i podeszła do mojego nowego Lamborghini – przecież na świecie jest tylko 20 egzemplarzy tego modelu.

- Dostałem od Christiana na ukończenie studiów – rzekłem.

Wsiedliśmy i pojechaliśmy. Zabrałam ją na plaże, słońce jeszcze nie zaszło, mieliśmy szczęście. Wyszliśmy z samochodu i usiedliśmy na masce.

- Pamiętasz, jak jako dzieci ojciec nas tu przywoził na zachód słońca?

-Tak, pamiętam. Zawsze, gdy słońca znikało za horyzontem dziwiliśmy się co się z nim wtedy dzieje.

Siedzieliśmy tak dobre 20 minut i patrzyliśmy jak wielka świetlista kula chowa się w oceanie. Gdy znikła całkowicie stwierdziłem ze jestem głodny i zaproponowałem Sashy pizze w ulubionej restauracji. Zgodziła się, gdyż nie często mamy okazję na takie wypady.

- Chcesz prowadzić? – Spytałem.

- Oczywiście! – Odparła z nieposkromioną radością. – Zawsze chciałam się przejechać „Sesto Elemento”.

Z radości, aż rzuciła i się na szyję i mocno przytuliła. Lambo przyjemnie a zarazem agresywnie mruknęło pod maską swoim silnikiem V10 i ruszyliśmy z piskiem opon. W restauracji przywitał nas osobiście właściciel, znajomy polak.

- To co zwykle? – Zapytał.

- Tak Albercie to co zawsze poproszę.

Zjedliśmy pizze i porozmawialiśmy jeszcze trochę na najróżniejsze tematy, po czym Młoda stwierdziła, że chce spać. Spojrzałem na zegarek, była 23.18 Odwiozłem ją do domu, a ja wróciłem do siebie. Wziąłem szybki prysznic, założyłem szlafrok poszedłem do salony. Włączyłem 80 calowy telewizor Samsunga, do szklanki wrzuciłem 3 kostki lodu, nalałem Whisky i dolałem Pepsi. Usiadłem wygodnie w fotelu, obejrzałem jakiś ciekawy film science-fiction, po czym zasnąłem. Czasami mam sny w stylu „deja vu”, to znaczy, że niektóre moje sny się spełniają. Tak było i tym razem… Niedziela w L.A. zapowiadała się całkiem ciekawie, ciepłe promienie jesiennego słońca wpadały przez duże okno do salonu i delikatnie muskały mnie po policzku. Obudziłem się. Przed oczami nadal miałem obraz kobiety, którą widziałem we śnie. Była to średniego wzrostu, szczupła dziewczyna o długich ciemnych włosach i przepięknych zielonych oczach. Nosiła okulary. Wiedziałem jedno: skoro pojawiła się w moim śnie, oznacza to, nasze drogi niedługo się zejdą. Wstałem z fotela i postanowiłem, jak co dzień na rozgrzewkę pobiegać. Ubrałem się więc, założyłem słuchawki i wyszedłem z domu. Na plaży jak zawsze na początku jesieni opalali się ostatni wczasowicze. Po przebiegnięciu 15 kilometrów przy ulubionej muzyce tj. Justin Bieber<3 wróciłem do domu. Poszedłem na siłownie, na której spędziłem 3h ćwicząc według planu na niedzielę brzuszek, biceps oraz triceps. Po wyczerpującym treningu wskoczyłem do jaccuzi i odprężyłem się w strumieniu bąbelków. Z minibarku wziąłem szklankę z grubym dnem, do której włożyłem kilka kostek lodu i zalałem whisky. Ciepła woda i bąbelki sprawiły, że prawie zasnąłem cały czas myśląc o kobiecie z dzisiejszego snu. Miałem dziwne wrażenie, że jest gdzieś niedaleko, gdzieś w pobliżu. Resztę dnia spędziłem na przeglądaniu Internetu i szukaniu jakichkolwiek informacji o niej, nawet wśród znajomych, lecz nic nie znalazłem. Zmęczony i zrezygnowany po wypiciu 0,7 Jacka Danielsa, około 23.40 położyłem się spać, gdyż rano czekał mnie pierwszy dzień w pracy.






***

Nie wiem, kiedy dodam następny rozdział, ale postaram się jak najszybciej, gdyż mam teraz trochę nauki. 

2 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem :3 Nieźle Ci to kuzynie wyszło, ofc czekam na dalsze losy :)

    OdpowiedzUsuń